~Velture napisał/a:
Pamiętam jak byłem pierwszy raz w życiu w łodzi. Miałem 18, może 19 lat.
Nie wiem jak teraz to "miasto" wygląda ale wtedy byłem dosłownie w szoku.
Wyglądało to jak p🤬lone zadupie z postapokaliptycznej gry. Wszędzie k🤬a bloki z płyty i menele.
Swój pierwszy raz po piotrkowskiej też pamiętam. Godzina 9 wieczorem i wszędzie ćpuny, menele, sebixy w dresach abibosa.
Ooo, widzę, że masz podobne spostrzeżenia do moich.
Rok 2009, przeprowadzam się do Łodzi. Jadąc na poszukiwania mieszkania, upatrzyłem sobie kilka ogłoszeń i wybrałem się do Łodzi moją ulubioną formą komunikacji międzymiastowej, czyli na stopa. Wylądowałem w okolicach skrzyżowania Rzgowskiej i Piotrkowskiej, a nocleg miałem przy Placu Wolności. To oznaczało spacer przez całą Piotrkowska z plecakiem, czyli łatwy łup dla lokalnych meneli. W trakcie spaceru zaczepiło mnie więcej meneli niż przez całe moje dotychczasowe życie. Serio. Jeśli miałbym obstawiać ilość to celowałbym między 15 a 18, przy czym przez blisko 20 lat swojego życia miałem bezpośredni kontakt może z 5-7 menelami.
Przy jednym z ostatnich (w okolicach numeru 20-30), stwierdziłem, że jestem na tyle blisko, że jak gość prosi o jedzenie, to mogę mu odstąpić kanapkę, którą wziąłem na drogę. Zajrzał do środka, zj🤬 mnie, że mu daję żarcie zamiast kasy (choć prosił o jedzenie) i wyj🤬 do śmietnika. Od tamtej pory mam wyj🤬e na żuli - nie daję kasy ani jedzenia. Sam k🤬a dojadam jakieś resztki i odkrajam zapleśniałą albo nadgnitą część owoców i warzyw, żeby się reszta nie zmarnowała, a tym wyp🤬ala do kosza coś co przygotowałem dla siebie i zjadłbym gdybym nie stwierdził, że oddam "potrzebującemu".
Długo mieszkałem w Łodzi i identyfikuję się z tym miastem. Choć wciąż jest ono szare, bure i ponure, to podoba mi się mnóstwo inicjatyw i wydarzeń kulturalnych organizowanych w tym mieście. Zarówno turyści i mieszkańcy niemal zawsze znajdą sobie jakieś fajne i ambitne zajęcie - wystawy, koncerty, pokazy. Tego jest mnóstwo. Jednocześnie uważam, że Linda miał rację mówiąc, że to miasto meneli, bo sam nigdzie indziej nie spotkałem ich w takim natężeniu.