Wysłany:
2018-05-30, 18:51
, ID:
5217620
9
Zgłoś
Znajomy(Nie najbystrzejszy, nie uznający ucieczki lub chociaż własnego gazu/teleskopa bo niehonorowo itp) kiedyś z, jak twierdził dobroci serca wmieszał się w walkę między jakimiś 2 w nocy. Rzeczywiście, na chwilę położył tego "aktywnego" i było dobrze. Chciał sięgnąć po telefon i z zaskoczeniem namacał plamę. Miał fart bo składak poszedł między żebrem a śledzioną, i również podobnym fartem nie naruszył otrzewnej z siecią. Naturalnie, gdy tak klęczał i się dziwił, tamten zdążył się pozbierać i tyle go widzieli. Gdyby ktoś chciał mnie zjechać że własny sprzęt jest be, niby powoduje eskalację, względnie wyskoczy z lewicową doktryną głoszącą iż uzbrojenie= chęć użycia, powiem krótko. Sam gierojem nie jestem. Jak robi się nieciekawie próbuję załagodzić lub zwiać, tylko jest jedno ale. Nie zawsze będziecie sami. Czy ktokolwiek w podobnej sytuacji zbiegł, zostawiając za sobą np. żonę, dziecko czy kogoś nie zdolnego do starcia? Jak mniemam niekoniecznie. Zresztą wszystko trzeba wypośrodkować, zamiast uczyć się algorytmów. Brawura i niepotrzebne błyskanie sprzętem jest głupotą, jednak lepiej mieć rezerwowe rozwiązanie.