Dla tych, którzy marnują większość życia przed kompem, ale nie są w stanie obejrzeć kilkuminutowego filmiku - akcja od 2:45.
podpis użytkownika
nosiliby.pl - unikalne koszulkipodpis użytkownika
nosiliby.pl - unikalne koszulkiAle jak oni go wkręcili, że jest wysoko bo nie mam pomysłu?
jeśli to miał być fejk, że naprawdę skacze na bungee, to k🤬a jakim cudem typek nie domyślił się, że nie jest wprowadzany na żadną wysokość. nie wiem czy aż fejk fejk, czy po prostu fejk
ciężko mi uwierzyć w to, że niczego się nie domyślał
no ale może jest idiotą
Król Lir
Akt IV Scena I
(…)
Gloster
(…)
Znasz okolice Dowru?
Edgar
Znam, paneczku.
Gloster.
Jest tam gdzieś skała, której grzbiet spadzisty
Strasznie pogląda w przepaścistą głębię;
Do jej krawędzi tylko mnie doprowadź,
A zmniejszę ciężar twej nędzy czemś drogiem,
Co mam przy sobie. Tam się już obejdę
Bez przewodnika.
Edgar.
Oprzyj się o ramię
Biednego Tomka; on cię poprowadzi.
(Wychodzą).
Akt IV Scena VI
Gloster.
Kiedyż dojdziemy na szczyt tego wzgórza?
Edgar.
Drapiemy się nań, panie; nie czujecież,
Jak to iść ciężko?
Gloster.
Grunt zdaje się równy.
Edgar.
Okropnie stromy. Nie słyszycie morza?
Gloster.
Nic wcale.
(…)
Edgar.
Jesteśmy na miejscu:
Stójcie spokojnie. — O, jakże to strasznie,
Jak to odurza patrzeć w taką głębię!
Wrony i kawki, krążące w pośrodku,
Ledwie wydają się wielkości chrząszczów.
W połowie chylu wisi jakiś człowiek,
Zbierając morski kopr: okropna czynność!
Zda mi się, że się wydaje nie większym,
Jak jego głowa. Rybacy, chodzący
Owdzie wzdłuż brzegów, rzekłbyś, że to myszy;
A ów ogromy statek na kotwicy
Wygląda jak czółenko. Głuchy odgłos
Wałów, bijących o nadbrzeżne żwiry,
Tu dojść nie może. Nie będę już patrzał,
Bo mi się w mózgu zawraca i mógłbym
Stoczyć się w przepaść.
Gloster.
Postaw mię, gdzie stoisz.
Edgar.
Dajcie mi rękę; jesteście już tylko
O stopę od krawędzi. Za nic w świecie
Nie podskoczyłbym tutaj.
Gloster.
Puść mi rękę.
(…)
Bywaj zdrów! daj się słyszeć, że odchodzisz.
Edgar.
Bądżze mi, panie, zdrów!
(…)
Gloster.
O! wy, potężni władcy na niebiosach!
W obliczu waszem wyrzekam się świata
I zrzucam z siebie wielką moją boleść.
(…)
No, przyjacielu, bądź zdrów — a gdzie jesteś?
Edgar.
Jużem daleko, panie; bądźcie zdrowi.
(Gloster skacze i pada na ziemię).
(…)
Gloster.
Spadłżem ja istotnie?
Edgar.
Stamtąd, z owego straszliwego wirchu
Kredowej skały. Spójrz tylko do góry:
Donośnogłosy skowronek nie mógłby
Na taką metę ani być widzianym,
Ani słyszanym. Spójrz tylko do góry.
Gloster.
Niestety, nie mam oczu.