Ja tak działam, ale na mniejszą skalę.
Siadam w jadalni na przerwie, często obok ciapatych specjalnie.
Wyciągam kanapeczki z szyneczką i żrę jak świnia, czasami "niechcący" machnę ręką tak że kanapka z wędlinką rozjebie się po całym stole.
Niektórzy to olewają, ale niektórzy to faktycznie reagują jak diabeł na święconą wodę.
Ot, taki mój mały sabotaż
A czasami małe kawałeczki wędlinki podrzucam na krzesła w jadalni, być może jakiś szmatogłowy przy siadaniu dotknie
podpis użytkownika
Kustosz pan przyjechał, no nawet taki, taki niby to malutki mężczyzna, tutaj dookoła taki, taki, taki, taki moher miał fantastyczny, w takie pukle ujęte troszeczkę, tak na plecki zachodziło...