Wysłany:
2013-05-16, 22:01
, ID:
2133742
Zgłoś
Kiedyś na jakiś rodzinny obiad wpada spóźniony dziadek, jeszcze przed tym jak usiadł do stołu zaczyna opowiadać sytuację rodem z tego 'dowcipu'. Jechał w okolicach terenów budowlanych (niedaleko są dopiero co wybudowane domki jednorodzinne) i zauważył dziewczynkę uciekającą na rowerku przed psem, nie przed jakimś wielkim bydlakiem ale wystarczającym by dziewczynka wpadła w panikę. No to siup, hamuje od razu (w tym czasie dziewczynka spadła z roweru który wpadł gdzieś w krzaki) i odgania psa, kundel jak go zobaczył już nie był taki pewny swego i po dostaniu jednego czy dwóch butów uciekł z podkulonym ogonem. Z dzieckiem jak to z dzieckiem, pogadał i wydobył numer telefonu, zadzwonił po pogotowie i tak dalej. Karetka na miejscu, zajmują się dziewczynką gdy nagle pojawia się ojciec. Wiecie jakie było jego pierwsze pytanie?
'A GDZIE JEST ROWER?'
Tak wk🤬ionego dziadka to chyba nie widziałem nigdy.