
i dziwicie się, jak Polka słyszy od swojego polskiego faceta, że jest k🤬ą, dz🤬ką, p🤬dą, szmatą itd., to ucieknie do innego, z innym kolorem skóry, u którego jest prawopodobieństwo, że ma inną mentalność od grubiańskiego, zapoconego polaczka woniącego piwskiem, próbującego utrzymać kobietę w obrębie kuchni?
Może i ci obcokrajowcy śmieją się z Polek, jednak mija jakiś czas, zanim ona się o tym dowie i dziewczyna ma poczucie spokoju i umiarkowany komfort psychiczny przez jakiś czas, czego jej bardzo w Ojczyźnie brakowało. Bo Polak od razu ocenia i często spisuje na straty, ale skoro sama znalazła się posługaczka, to przez jakiś czas podupczyć można, ugotowane będzie się jadło, poprane i posprzątane będzie się miało, a i psychicznie wyżyć i stłamsić można dla rozrywki.
Nie piszę, że wszyscy Polacy tacy są, jest sporo wartościowych chłopaków na męża, ojca i ogólnie do życia i pogadania.
Ale jeśli słyszy się obelgi kilka lat z rzędu, to ma się w końcu dość i dziewczyna zaczyna odszczekiwać, na co facet z jeszcze większą agresją. I koło się toczy, oboje siebie nawzajem nakręcają. Laska w końcu idzie do innego, a pozostawiony polaczek wielce skrzywdzony, bo on chciał tak dobrze... Niby jak? Zatrzymując kobietę w domu, nie dawać jej szans rozwoju, bo to przecież jej biologiczne uwarunkowanie - dbanie o ognisko rodzinne. Nie dając jej poznać czegoś nowego, bo wszystko co inne i nie-polskie jest złe?
No k🤬a, gratulacje, siedźcie sobie dalej na WOWach, forach czy innych tego typu pierdołach na komputerach składanych przez tajwańskie dzieci, w brudnych gaciach, które wyszły z chińskiej fabryki, na krzesłach z IKEI i nie ruszając dupy z domu, a mimo wszystko 'poznawajcie świat' zza monitora.
Facetom to można się p🤬lić na prawo i lewo tylko dlatego, że im k🤬s wystaje i nie jest aż tak integralną częścią ciała jak wagina.
Kobieta, która zostaje z facetem tłamszącym ją, musiała skończyć z wielkim trudem podstawówkę i jest tak tępa, że pozostawia myślenie za siebie w rękach faceta. Bo on jest przecież misiaczkiem i ma BMW z aluminiowymi alusami.
W dobie globalizacji, z którą nic się nie zrobi, rosną chęci poznawania innego, odmiennego niż nasze szare, pesymistyczne, polskie. Rosną chęci samorozwoju a nie gnicia w ksenofobicznym, ograniczonym społeczeństwie.
Jak tak bardzo wam nie pasuje wszystko zza granicy, to wyjebcie komputery, telefony, telewizory, lodówki, wylejcie paliwo, skasujcie samochody i autobusy i wszystko, co teoretycznie potrzebne, albo chociaż przydatne w życiu. Przecież nie Polacy to robili, więc wam, jako wielkim patriotom, nie jest to potrzebne.
A jednak ktoś to musiał wybudować: taki Mambo albo Chiao-Ling, któremu cudem trafiło się wyjechać ze swojego kraju na Wyspy, na których też się muszą zaklimatyzować. Tak samo jak Polki, które są przedmiotem (pod względem psychicznym) w swoim własnym kraju, które widzą, że tam żyje się lepiej, nie tak pesymistycznie jak tu. No i spotyka taka Polka takiego Mambo, który choć nie u siebie, to stara się dorównać do miejsca, gdzie trafił i może jej pomóc w zrobieniu tego samego.
I żeby nie było, że ja jestem jedną z nich: nigdy nie pracowałam zagranicą, jeździłam tam tylko odwiedzać rodzinę, ale znam sporo osób, które poszukiwały chleba poza polskimi granicami, w tym dziewczyn.
podpis użytkownika