Kiedyś z kolegą poszliśmy na kebsa. Każdy zjadł największy model jaki był w kebabowni, oczywiście z ostrym sosem. Pogadaliśmy parę minut przy skrzyżowaniu, na którym mieliśmy się rozejść i rozległ się zajebiście, k🤬a, głośny bulgot. Pożegnaliśmy się, bo wiedzieliśmy co nas czeka. Ledwo dotarłem do domu. Nawet nie zdążyłem rozsiąść się na kiblu a fala gówna zaatakowała z furią szatana. Straszne to było, mówię wam

.