Wysłany:
2013-07-20, 12:23
, ID:
2345157
5
Zgłoś
W tym roku po raz czwarty będę na Festiwalu Legend Rocka i atmosfera tam jest równie ważna co muzyka, szczególnie na polu namiotowym. Średnia wieku oczywiście wyższa niż na woodstocku, ale w przypadku tych ludzi wiąże się to po prostu z większą ilością opowieści i obejrzanych koncertów. No i część z nich pamięta czasy, kiedy w Polsce słuchało się Brygady Kryzys czy innego Tiltu, a nie "ona tańczy dla mnie". Poza tym zaręczam wam, że duchowo są oni znacznie młodsi niż ci krejzi woodstockowicze.
Do tego same koncerty są genialne, nie wiem, jak organizator to robi, ale ściągnął w ostatnich latach takich wykonawców jak The Doors, Deep Purple, Thin Lizzy, Ten Years After, UFO, Uriah Heep, Paul Rodgers, Focus, Vanilla Fudge, do tego polska czołówka - Acid Drinkers, Budka Suflera (jeden z najlepszych koncertów), Perfect i wielu wielu innych, co jeden to lepszy i każdy wydaje się mieć ogromną frajdę, że tam gra i spotyka się z innymi dinozaurami. W tym roku oprócz Coopera będzie jeszcze Santana i John Mayall, do tego supporty itd.
podsumowując, Woodstock to spęd dla ludzi, którzy chcą sobie pohulać po polu i się pobawić, a FLR to identyczna opcja, tylko że z masą dobrej muzyki.