Wysłany:
2012-09-17, 11:41
, ID:
1414530
2
Zgłoś
W bieszczadach na wakacjach spotkalem z rodzina bezdomnego z reklamowkami (wszystko co mial) ktory prosil nas o zlotówke czy cos bo zbiera na obiad, moj ojciec postanowil kupic mu ten obiad, usiadl i zaczal z nami rozmawiac, wypowiadal sie rzeczowo i elokwentnie, tak ze znaczenia niektorych slow moznaby bylo szukac w slowniku wyrazow obcych, jak sie potem okazalo wykladal kiedys na UAMie w Poznaniu gdzie byl profesorem, a zostal bezdomnym przez kobiete ktorej ufal i ktora kochal i ktora mu zbarala wszystko, od tamtej pory traktuje z szacunkiem kazdego bezdomnego wiadomo oprocz typowych chamskich naj🤬ych wiecznie zuli...