C🤬j z tego że się myją częściej niż biali jak zamiast wody używają krowiego moczu czy innego gangesu.
Ja z miałem nieprzyjemnośc pracować z ukrami. Szef kupił im zajebistą przyczepę kempingową (naprawdę zajebista, w środku lepiej niz u połowy piwniczaków z sadola) IPo miesiącu pracy (tyle wytrzymali na trzeźwo) jak wrócilismy po przerwie świąteczbnej to losowaliśmy słomki kto wejdzie w OP1 do środka i uchyli okno. Ścierwo nasrało nawet na stole., do okoła cebula ( znak rozpoznawczy ukrów, jedzą jak jabłka) i kolejne odchody. Tak jest wdzięczność bydła ze wschodu za pracę, gościnę i pomoc.
No to chyba nigdy w Indiach nie byłeś.
Gdzie ludzie - a są niemal wszędzie,tam syf i fetor ludzkiego gówna.
Żeby wsią j🤬o ok zniosę bo i za dzieciaka na wsi dużo czasu spędzałem.
Ale k🤬a żeby stać tam gdzie się jedzenie przygotowuje,jeść z betonu/podłogi i na to wyszczać się i wszystko to kucając w jednym miejscu.
Oby cie nos siedział całą noc i nie mógł byś się podrapać.
Akurat w autobusie w Warszawie potrafi śmierdzieć dużo gorzej niż w autobusie Indiach. Oprócz tego Indie to wiele narodów, języków, wierzeń. Uogólnianie świadczy o słabej znajomości tematu.
Do ortografii nie będę się czepiał, to nic nie da.
Robiłem z kilkunastoma w UK i wcale nie są aż tacy najgorsi, czego nie można powiedzieć o niebiesko-żółtych karaluchach . Może pod wzgledem pracowitośći czy higieny można im wiele zarzucić, ale są totalnie pokojowi, nie wchodzą w drogę, siedzą cicho i nie próbują na siłę wciskać swoich światopoglądów.
Sporo z nich pracuje też w Polskim Kijowie 2.0 i z tego co wiem, to też potrafią zapie*dalać, żeby godnie życ
A ja akurat pracowalem z hindusami i nie siedza cicho a sa glosni jak sk🤬ysyn dra p🤬de w tym swoim smiesznym jezyku a na stolowce potrafili odp🤬lac jakies modly na pół sali, wk🤬iali tylko wszystkich do okoła