A ja tam bym wolał żeby państwo zamiast dawać z 500 postanowiło nie zabierać 500. Bo jak to ktoś kiedyś powiedział: "Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy."
"Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy."
podpis użytkownika
"Nie pójdę do piachu, gdy ktoś mi powie: czas umierać, brachu. Nie dam się uśpić śmierci słowom, pójdę do grobu z podniesioną głową"A ja tam bym wolał żeby państwo zamiast dawać z 500 postanowiło nie zabierać 500. Bo jak to ktoś kiedyś powiedział: "Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy."
Autor jak przedmówcy wspomnieli miał na myśli socjal, a nie komunę. Problem w tym, że ludzie którzy krzyczą takie hasła też muszą płacić podatki na program realizowany przez partie rządzącą. A co za tym idzie gdyby tych pieniedzy nie brali to byliby jeszcze wiecej stratni. Bo jak przedmówcy również raczyli zauważyć rząd nie ma swoich pieniedzy. Także para, która bierze na dziecko 500 zł płaci w podatkach na ten program 400, a to że dziadkowie nowo narodzonego dziecka zapłacą kolejne 400 z czego 300 pojdzie na urzedników tym sie zajmujacym (bo przecież te pieniadze trzeba gdzies wydac) to już jest głupota państwa socjalnego. O dziwo przykładem jakim powinniśmy pójść według mnie są Niemcy, którzy posiadają ulgi podatkowe w zależności od tego jak wielodzietna jest rodzina.
Żeby nie było zbyt naukowo i nudno c🤬j Ci w dupę Blabus j🤬y lewaku![]()
A ja tam bym wolał żeby państwo zamiast dawać z 500 postanowiło nie zabierać 500. Bo jak to ktoś kiedyś powiedział: "Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy."
podpis użytkownika
Dzieciak sąsiadów rozpoczął wojnę na oblewanie się wodą. Na razie wygrywa, ale moja jeszcze się nie zagotowała.